Penryn ma siedemnaście lat i
żyje w post apokaliptycznym świecie, zrujnowanym przez anioły z niebios.
Jej celem dotychczas była opieka nad niepełnosprawną siostrą i szaloną matką w
świecie, w którym zaczęły rządzić inne reguły, w którym strach przed skrzydlatymi
wojownikami jest nierozerwalną częścią ich codziennego życia. Pewnego dnia Penryn jest świadkiem
walki aniołów, chcąc nie chcąc wtrąca się w nią, co zostaje przepłacone
porwaniem siostry. Dziewczyna zabiera okaleczonego anioła, licząc na jego
pomoc. Razem, zawierają tymczasowy sojusz wbrew rozsądkowi by odzyskać to na
czym im najbardziej zależy.
Angelfall, autorstwa Susan Ee, to książka, która pokazuje anioły i ich oblicze z
zupełnie innej strony. Są inne niż te, które sobie wyobrażaliśmy jako
powierników i obrońców. Są wysłannikami śmierci i przyczyną wielu zniszczeń.
Wzbudzają lęk i zmuszają do ukrywania się przed ich gniewem. Nikt nie wie
dlaczego zaatakowali i jakie jest ich zadanie. Niewiedzą tego nawet sami
aniołowie. Są robotami, które wykonują rozkazy. Ale czyje? Czy samego Boga?
Czytając książkę, nie sposób poznać odpowiedzi. Można jedynie przypuszczać. Choć
i te przypuszczenia mogą okazać się mylne. Smaczku dodają laboratoryjne
eksperymenty, tworzące istoty przypominające anioły, z tym że aniołami nie są.
Pełno zagadek, mało odpowiedzi.
To co można zauważyć w tej powieści to determinacja
człowieka, który odnajduje w sobie krztynę odwagi by walczyć o to co należy do
ludzi. Organizuje się, zbiera siły, ludzi i poniekąd udaje im się zasygnalizować
aniołom, że jeszcze nie wygrali ostatecznej wojny, a w zasadzie ma dopiero się
rozpocząć. Przedstawiony ruch oporu oczywiście nie był głównym wątkiem powieści.
Można by powiedzieć, że był elementem pobocznym, przy czym był w pewnym stopniu
wyraźnie zasygnalizowanym. Głównym wątkiem było odzyskanie przez Penryn siostry
przy pomocy anioła Rafaela. Cóż ich znajomość nie zaczęła się najprzyjemniej.
Wzbudzając wobec siebie niechęć i nieufność, decydują się na współpracę. W
zasadzie to jedna osoba, zmusza druga do współpracy. W każdym razie każde z nich ma swój cel, który
jest dla nich bardzo ważny. W większości książek między dwojgiem zaczyna rodzić
się miłosne uczucie, fascynacja, które są przesłodzone do granic możliwości. W Angelfall
sytuacja ma się troszkę inaczej. Owszem pojawia się uczucie, ale stopniowo,
nienachalnie, a subtelnie. Jest fascynacja idealnym ciałem anioła, dostrzeżenie
urody dziewczyny, ale mimo to stoi między nimi bariera. Oboje zdają sobie
sprawę z tego, że to nie ma prawa się udać. Są przecież wrogami. Pod fasadą
tych trywialny odczuć, można dostrzec coś jeszcze. Obie strony zaczęły siebie poznawać,
swoją naturę oraz to, że nie każdy anioł czy człowiek jest przesiąknięty złem i
zasługuje na potępienie. Przynajmniej tak mi się wydaję. Ostatnie rozdziały książki,
stawiają jeszcze więcej pytań, więc przeczytanie kolejnej części jest
nieuniknione.
Powiem szczerze, kiedy zaczęłam czytać Angelfall, ciężko mi
było przebrnąć przez pierwsze rozdziały. Momentami mnie nużyły i miałam ochotę
zrezygnować, odłożyć na inną okazję, ale im dalej w las tym więcej różnorodnych
drzew. Powieść zaczęła mnie wciągać, że trudno mi było się od niej oderwać. To
co przeważa w książce to morze opisów, które w tym przypadku były zaletą.
Budowały napięcie i malowały obrazy w mojej wyobraźni bardzo wyraźnie. Styl
autorki, może nie należy do lekkich, ale i tak czyta się przyjemnie i sprawnie.
A co najważniejsze historia nie jest monotonna i na brak akcji narzekać nie
można. Polecam!
Moja ocena: 8/10
Może kiedyś sięgnę, ale jak na razie to nie mam czasu i finansów na nowe książki;) Aczkolwiek od dawna książka ta mnie kusi ^^
OdpowiedzUsuńŚwietnie to rozumiem... Książkę tę przeczytałam, dzięki przyjaciółce, która miała ja na półce ;) Nie dziwię się, że kusi, bo jest dobra.
OdpowiedzUsuń<3. Szalejesz z recenzjami skarbie ;*.
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że moja wena się szybko wypali ;P
Usuń