
Oboje są specyficzni, oboje mimo młodego wieku mają już niezły bagaż doświadczeń, oboje potrzebują ocalenia...Tylko czy uda im się ocalić siebie nawzajem? Czy uda się im stawić czoła swoim demonom? Czy znajdą drogę by w ich skomplikowanej relacji narodziło się trwałe uczucie?
Książka ta urzekła mnie bohaterami z krwi i kości. Nie tylko w kwestii głównych bohaterów, ale również tych pobocznych, którzy kreują swój wizerunek tak by stwarzał pozory, a pokazywał jak najmniej ich prawdziwe i piękne oblicza. Katja Millay stworzyła bohaterów, którzy mogą żyć obok nas. Podoba mi się także w tej książce tajemnica i potęgowanie napięcia. Bardzo chce się wiedzieć co takiego się przydarzyło tej dziewczynie, że stała się, a raczej chciała pokazać, że jest kimś innym niż była. Jednakże tu jest mały szkopuł, a tym samym mały minus. Tajemnica i potęgowanie tragizmu, sugeruje, że zdarzyło się coś naprawdę złego, okrutnego i traumatycznego. Nie twierdzę, że wyjaśnienie jej historii takie nie jest, bo Nastyę spotkał naprawdę okropny los, ale prawdę mówiąc po tym jak wyrażała emocje, czując to całe zniszczenie, nienawiść i chęć zemsty spodziewałam się czegoś mroczniejszego, co mną wstrząśnie bardzo głęboko.No cóż...i nie jedno przesłanie oraz pewnego rodzaju symbolizm, który widać szczególnie na końcu i wg mnie jest kwintesencją tejże historii...:
"- Co zobaczyłaś, kiedy umarłaś? - Uśmiecha się półgębkiem, niepewnie, jakby czuł się zażenowany własnymi słowami. - Bo chyba nie Morze Spokoju?
Spoglądam na niego i wcale nie jestem taka pewna.
- Co to było za miejsce? - Jego głos załamuje się lekko, po uśmiechu nie został ślad.[...]
- Twój garaż."
Moja ocena:8/10
<3
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńKoleżanki mnie baaardzo namawiają do lektury "Morza spokoju", a ja zainteresowana tą pozycję chyba niedługo się skuszę i sięgnę po nią. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books