Przeglądając księgarskie półki w oczy rzucił mi się dość intrygujący tytuł. "Mechanizm serca" autorstwa
Mathiasa Malzieu przyciągnęło mnie tytułem, a opis z tyłu książki utwierdził w przekonaniu, ze jest to pozycja warta przeczytania. I tak oto wczoraj zaczęłam czytać książkę, a dziś już ją skończyłam. Od pierwszych słów w ciąga w nieprawdopodobną historię.
Bohaterem jest Jack, który przychodzi na świat w najmroźniejszy dzień na ziemi. Jego serce zamarło. Jego rytm przywróciła kobieta, która zajmowała się odbieraniem porodów od prostytutek. Otóż aby poruszyć serce małego chłopca, zainstalowała mu zegar z kukułką. Od tamtego dnia chciała go chronić przed złem świata a także miłością, której jego serce by nie zniosło. Pewnego dnia, gdy wreszcie może udać się do miasta zakochuje się w małej śpiewaczce, o której nie mógł zapomnieć. Zaczął jej poszukiwać w szkole, gdzie w skutek wypadku musiał opuścić, to co było jego domem. Stwarza mu to okazję do odnalezienia ukochanej, ale także ze względu na jego delikatne zegarowe serce stwarzało dla niego niebezpieczeństwo... Książka została określona mianem "baśni dla dorosłych" i rzeczywiście tak jest. Ukazany jest lekki erotyzm w sposób jawny, ale też subtelny, ukryty pod kołdrą ze słów. Pierwsze rozdziały książki, przypominały mi kreacjonizm B. Schulza, tylko znacznie lepszy. To co uderza, to dążenie do zaznania miłości, nie zważając na przeszkody. Niekiedy naiwne, pochopne, nieprzemyślane, ukazujące uczenie się na błędach, aż wreszcie dorośnięcie. Czytając książkę czasami się irytowałam, ale wspominając samo zakończenie przyszedł smutek i pewnego rodzaju refleksja, którą teraz jest mi dość trudno określić. Podsumowując to jest piękna historia, która może dać dużo myślenia. Polecam!
Już nie mogę się doczekać, żeby ją przeczytać. <3
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń