wtorek, 30 kwietnia 2013

Ciepłe ciała - Isaac Marion

O tej książce usłyszałam, gdy pojawił się film. Gdy zobaczyłam zapowiedź i zrozumiałam co w trawie piszczy, miałam mieszane uczucia. Motyw zombi jakoś nieszczególnie mnie pociągał. Jednakże trailer okazał się przezabawny i zapewne sięgnę po ten film, ale zanim przyszła ta myśl, pojawiła się inna: były historie miłosne z wampirami, wilkołakami, wiedźmami, a teraz przyszła pora na... zombi - czy to nie zbyt wiele? Okazuje się, że chyba nie. Tak więc z obawami wyciągnęłam rękę po książkę. Efekt mógł być tylko jeden.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_ImAiuOvdkc6X5jGhHtCudLsPf_acmbxbuTPf6JywS41xQWy38pCOBgUT_9DxwPh1-2Ql_5ihhzFo0muEF4EJLFAW7aecV2FHkaZFkHwM9mON5ZMAbP5Xeqje6sMPHm-elgVXq_1HoxA/s1600/cieple_ciala_replika.jpgCiepłe ciała to historia człowieka, który żyje mimo... iż jest martwy. "R" jak sam sam o sobie powiedział jest pod pewnym względem inny niż jego zombi - kumple. Owszem zachowuje się jak typowy "żywy" truposz: poluje, wyjada mózgi swych ofiar, szwenda się bez jakiegokolwiek określonego celu ale... właśnie sęk w tym, że dużo rozmyśla, nie tylko o tym kiedy znowu wyruszyć na żer, lecz o tym co się stało, kim jest. To jest początek jego przemiany, która ewoluuje wraz z poznaniem całkiem żywej Juli. Ich dwójka, jakże nietypowa nie tylko są początkiem zmiany zniszczonego świata, są nadzieją zarówno dla Żywych jak i Martwych. Od nich wszystko się zaczyna...

Książka wciąga od pierwszych stronic. Gdy zaczęłam ją czytać, zwyczajnie nie mogłam się od niej oderwać. Byłam jak książkowe zombi. Ciepłe ciała wywołuje emocje, nie jednokrotnie zaśmiewałam się czytając ją. Nawet teraz po odstawieniu książki na bok wciąż mam przed sobą obrazy, które wykreowała moja wyobraźnia. Książka ta zdecydowanie należy do lekkich i przyjemnych. W sam raz na relaks i wreszcie coś innego niż ciągłe wampiry. W końcu zombi też się coś należy ;)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Uczennica maga - Trudi Canavan

http://ecsmedia.pl/c/uczennica-maga-b-iext2491395.jpgPrequel ten udało mi się przeczytać jakiś czas temu, a że nie miałam wtedy zacięcia do pisania recenzji, nie zaprzątałam sobie tym głowy. Jednak teraz, postanowiłam to nadrobić.
Uczennica Maga, o czym nie wszyscy mogą wiedzieć, jest wprowadzeniem do Trylogii Czarnego Maga. Wydarzenia, które opisuje mają miejsce kilka set lat przed założeniem Gildii Magów, a magia uzdrowicielska wtedy nie była magom jeszcze znana. 
Opowieść przedstawia nam Tessię, córkę i pomocnicę uzdrowiciela. Dziewczyna marzy o tym aby pójść w ślady ojca mimo iż Gildia Uzdrowicieli nie przyjmuję kobiet. Podczas zmiany opatrunku u chorego, w rezydencji Mistrza Dakona, zmuszona jest odeprzeć napaść sachakańskiego maga. W tym celu posługuje się magią, o której nie miała pojęcia, iż posiada takowy dar. Tym samym przypieczętowuję swój los, a jej przyszłość będzie zupełnie inna niż myślała. Przed nią staje szereg obowiązków, dyscypliny oraz ćwiczeń nad kontrolowaniem swojej mocy. Jednakże wyzwolona magia, daje dziewczynie zupełnie nowe i nie oczekiwane możliwości. Można by rzec, że otwiera się przed nią cały świat. Jednakże uczenie się i poznawanie świata to nie wszystko. Jej magia ujawniła się właśnie wtedy, kiedy dookoła trwają zdarzenia prowadzące do wojny, w którą zamieszani są magowie różnych państw. Skutki wszelkich działań będą miały swój wydźwięk przez wiele stuleci.

Powieść ułożona jest w pewien logiczny sens, a wydarzania opisane w prequelu niejako wyjaśniają pewne zagadnienia w dalszych częściach trylogii. Uczennica Maga to ogromne tomiszcze, które przynajmniej mnie, nie znudziła ani razu. Odnaleźć w niej można wszelakie uczucia, od zawiści, przez przyjaźń, aż do miłości. Z mojej perspektywy daje zupełnie inny obraz w kolejnych tomach, i coś na pozór bezsensownego, wcale takie nie jest.

Więc jeśli nie wzięliście się jeszcze za Trylogię Czarnego Maga, to polecam wcześniej Uczennicę Maga :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Oddech nocy

http://esensja.pl/obrazki/okladkiks/125266_oddech-nocy_400.jpgJuż jakiś czas temu miałam okazję przeczytać Oddech nocy autorstwa Lesley Livingston. Ale jakoś nie miałam okazji by podzielić się swoimi odczuciami wobec tek książki. Nie wątpliwe jest to, że w każdym dorosłym człowieku pozostaje cząstka dziecka, która tęskni za beztroskimi chwilami, a także za wyobraźnią bez granic. Książka ta w pewien sposób pozwala powrócić do tamtych chwil. Daje możliwość zatracenia się na granicy świata realnego i  bajkowego. Autorka pozwala nam spędzić czas lekko i przyjemnie.
Bohaterką książki jest Kelley, która marzy o karierze aktorskiej. Cały swój czas poświęca przygotowaniu się roli królowej elfów - Tytani ze sztuki Szekspira. Pewnego wieczoru, ćwicząc dialog poznaje Sonnyego Flannera, strażnika bram między światem elfów, a światem zwykłych ludzi. Jak to zwykle bywa między nimi kwitnie uczucie, a dziewczyna dowiaduje się, że nie jest zwykłą dziewczyną jak do tej pory się jej wydawało. Razem muszą stawić czoła nadchodzącym problemom, które wiążą się z odkryciem prawdy.
Autorka stworzyła świat, w którym mogą odnaleźć się zarówno młodsi jak i starsi. Postacie z bajek i baśni wplątani w zwykłą codzienność, dają unikatową mieszankę, która pozwala się zrelaksować. Nie wymaga od nas skupienia ani doszukiwania się głębszych treści. Czasem po prostu trzeba troszkę wyluzować i sięgnąć po coś co przyjemnie odmóżdży. Więc jeśli czujecie się przytłoczeni szarością dnia codziennego, to Oddech nocy zdecydowanie pozwoli odrobinę je pokolorować. Polecam!





wtorek, 9 kwietnia 2013

Herbaciarnia Madeline


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK29DLKbB6wB34r4SzVpuc-_hHO932WuL4lV0o6SZv2-E5JU-XtRJjmtdLjSFdPPd07r3HBGexeg6BMi-Y5AXHOQZL3yDdox4lyHMYQz7Jbik6NJUpWmRYWR_ZpmW_9Svnk_ouhdQh4fY/s1600/352x500.jpg
"Herbaciarnia Madeline" pod szyldem herbaty i zakwasu, przedstawia niesamowitą historię, która zaczyna się niepozornie. Rodzina Julii przechodzi trudne chwile. Nie może sobie poradzić z tragedią, która ich spotkała kilka lat wcześniej - ze śmiercią syna. Nad rodziną Evarts wiszą czarne chmury. Pewnego dnia Julia i jej córka na progu domu znajdują zakwas z przepisem na chleb przyjaźni amiszów. Ze względu na córkę postanawia je przyrządzić, ale jest też malutki haczyk, pozostałe trzy części zakwasu trzeba przekazać dalej. W tym momencie jeszcze nie wie jak zwykła torebka zakwasu odmieni jej życie. Pewnego dnia zachodzi do Herbaciarni Madeline, gdzie poznaje właścicielkę oraz Hannah - wiolonczelistkę. Przyjaźń tych kobiet narodziła się ze smutku i zakwasu. Nie tylko Julia przechodzi przemianę, ale również Madeline i Hannah, dla których lost także nie do końca był łaskawy. Wszystkie trzy obierają nowy kierunek, układając życie na nowo. Madeline rozkręca biznes, Hannah uczy się gotować a Julia powraca z odrętwienia do świata żywych na czym zyskują jej bliscy - mąż i córka, a wkrótce także i siostra. W między czasie chleb przyjaźni amiszów zatacza większe kręgi. Jedni go kochają za efekty smakowe oraz radość z dzielenia się, a drudzy nienawidzą za wciskanie go im w ręce, gdyż sami mają problem z pozbyciem się torebek zakwasu. Wkrótce Avalon zostaje "zatopiony" zakwasem, a większość ludzi w jego posiadaniu postanawia uraczyć nim Julię, gdyż po ukazanym artykule, właśnie ją obwinia się o to, że zapoczątkowała ten niekończący się łańcuszek. Gdy do chodzi do katastrofy w sąsiednim miasteczku to znowu zakwas ratuję opresję. Dzięki niemu upieczono chleby, które podarowali dotkniętym klęską.
Zdaję się, że to nie postacie są głównymi bohaterami powieści, a właśnie owy zakwas - przynosi przyjaźń, gasi konflikty, ratuje z opresji. Wzbudza po prostu emocje.

Opisany świat, może jest za bardzo naiwny i zbyt prosty, ale właśnie dzięki temu przynosi otuchę dla serca i duszy tak jak gorąca herbata i ciastko w zimowy wieczór. W opowieści nie brakuje ani jednego składnika. Pokazuje jak drobny szczegół, gest, inicjatywa może odmienić czyjeś losy. Przyjaźń dla każdego znaczy coś innego i jest czymś innym, jednak zawsze pozostawia tę świadomość, że gdzieś jest osoba, na której można polegać w chwilach wielkich radości jak i tych bolesnych. Czasem prawdziwego przyjaciela poznajemy wtedy, gdy tego się nie spodziewamy, przynosząc nam niespodziewany zwrot akcji w życiu.

Wspomnę jeszcze tylko tyle, że na końcu książki znajduje się przepis na chleb przyjaźni amiszów oraz różne jego warianty smakowe, które można przyrządzić według własnego uznania. Osobiście zamierzam wypróbować odrobinę tej "magii" więc jeśli dotrze do kogoś z Was torebka z zakwasem, możecie być pewni, że to moja sprawka ;)

środa, 3 kwietnia 2013

Mitch Albom „Pięć osób, które spotkamy w niebie”


http://cms.antykwariat.waw.pl//mfc/e/2/0/b/32d863416f339b1042a11744d748b6b6a3d1.jpg Któż z nas nie chciał by rozumieć sensu ludzkiego istnienia, po co są radości, szczęście, miłość ale częściej od nich smutki, cierpienia, zawiść, gniew, wrogość, wojny. Jednym zdaniem po co się tak męczyć, gdy tak mało dobrego jest nam ofiarowywane ?  Mitch Albom w powieści „Pięć osób, które spotkamy w niebie”, w sposób wzruszający opisuje właśnie człowieka szukającego odpowiedzi: Po co to wszystko i jaki jest tego sens ?
Eddie, jest weteranem wojennym, którego życie wypełnia monotonna i żmudna praca mechanika w wesołym miasteczku, której jak ognia chciał uniknąć. Ironią losu w osiemdziesiąte trzecie urodziny, ginie w tragicznym wypadku, ratując małą dziewczynkę z spod spadających wagoników kolejki. Jego życie dobiegło końca, lecz tam gdzie powinna się skończyć powieść, tam ona ma swój początek. Eddie umiera, a jego dusza trafia do nieba gdzie ma „umówione” spotkanie z  tytułowymi pięcioma osobami, które są bardzo blisko lub minimalnie, związane z jego życiem. I tutaj właśnie pozna swoje odpowiedzi. Każda z tych osób jest wskazówką do zrozumienia, pojednania się z samym sobą, a także zrobienia miejsca na przebaczenie ojcu i samemu sobie.
Powieść ta, za pomocą retrospekcji nie tylko wzrusza, ale także skłania do głębszych przemyśleń. Człowiek na zakręcie odnalazłby, może nie tyle odpowiedzi na temat własnego życia, lecz spojrzenie na nie z innej strony. To co teraz się dzieje, nie jest bezpodstawne, lecz ma swój ukryty cel, który kiedyś zrozumiemy. Nasze  życie jest zależne od innych istnień, które wpływają na nas w sposób większy lub mniejszy, gdyż wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani niewidzialną nicią, która się przetnie lub nie.  Książka ta pozwala na obiektywne obserwacje życia, oczyma bohatera, który zaznał spokoju, a jego głos jest lekcją dla każdego z nas.

Mitch Albom „Jeszcze jeden dzień”


http://p.alejka.pl/i2/p_new/32/32/jeszcze-jeden-dzien-tw_0_b.jpgPowieść Mitch’a Albom’a zatytułowana „Jeszcze jeden dzień” jest opowieścią obyczajową na faktach autentycznych. Nie tylko opowiada o człowieku, który w swoim życiu dosięgnął dna, ale także pokazuje, że miłość matki jest wieczna – nawet po śmierci. Charley Benetto, jest tutaj postacią pierwszoplanową. Niezaspokojony ambicjami ojca bejsbolista, usiłuje zakończyć swój nieciekawy żywot, który wynika z kilku nałożonych na siebie zdążeń - strata matki, porażki na tle finansowym, alkoholizm. Skutek jest taki, że traci rodzinę, rozwód z żoną, odepchnięcie przez córkę, która ze wstydu nie zaprosiła ojca na własny ślub. To wszystko razem przelewa czarę jego goryczy, upija się, wsiada za koło samochodu i wyrusza w ostatnią podróż do domu zmarłej matki. W trakcie jazdy ulega wypadkowi, jednakże obojętność sytuacji, a także myśl, że właśnie chciał własnej śmierci, motywują go na dotarcie do domu, gdzie czeka na niego głos z zaświatów – głos matki, będący szansą na jeszcze jeden dzień z osoba, którą kochał mimo, iż nie zawsze umiał to pokazać. Książka ta obrazowo pokazuje, że problemy nie znikają, tylko narastają, stając się nie znośne, a te uczucia szukają upustu, pocieszania, zapomnienia chociaż na chwile w alkoholu, narkotykach i nie tylko. A od tego nie daleka droga do utraty tego co trzymało nas przy życiu, praca, rodzina, przyjaciele. Książka nie należy do tych poprawiających nastrój, można powiedzieć, że jest smutna, ale skłania również do przemyśleń nad własną osobą oraz refleksji jak np., Czy chcę tak skończyć, sam, odepchnięty przez rodzinę? Jak mogę naprawić błędy? Jak obiektywnie mogę spojrzeć na własne życie ? Czy jest jeszcze szansa ? Co będzie jak nie uwolnię od depresji i uzależnienia? Nie mniej jednak, nie jest to opowieść tylko o uzależnieniu, ale także o relacjach międzyludzkich, ich oddziaływaniu, a wreszcie szeroko pojęte, a niedostrzegalne wpływy ludzi z najbliższego otoczenia. To właśnie oni często są podporą, trzymającą człowieka w ryzach, pomimo że ich także przytłaczają problemy, a ich starania są niedoceniane, przez uważanie samego siebie „za pępek świata”. Myślę, że powieść ta może pokazać, że nie jesteśmy sami z problem, bo każdy człowiek na świecie dźwiga swój.