Powieść Mitch’a Albom’a zatytułowana „Jeszcze jeden dzień” jest opowieścią obyczajową na faktach autentycznych. Nie tylko opowiada o człowieku, który w swoim życiu dosięgnął dna,
ale także pokazuje, że miłość matki jest wieczna – nawet po śmierci. Charley
Benetto, jest tutaj postacią pierwszoplanową. Niezaspokojony ambicjami ojca
bejsbolista, usiłuje zakończyć swój nieciekawy żywot, który wynika z kilku nałożonych na siebie zdążeń - strata matki, porażki na tle finansowym, alkoholizm. Skutek jest taki, że traci rodzinę, rozwód z żoną, odepchnięcie przez córkę, która ze wstydu nie
zaprosiła ojca na własny ślub. To wszystko razem przelewa czarę jego goryczy,
upija się, wsiada za koło samochodu i wyrusza w ostatnią podróż do domu zmarłej
matki. W trakcie jazdy ulega wypadkowi, jednakże obojętność sytuacji, a także
myśl, że właśnie chciał własnej śmierci, motywują go na dotarcie do domu, gdzie
czeka na niego głos z zaświatów – głos matki, będący szansą na jeszcze jeden
dzień z osoba, którą kochał mimo, iż nie zawsze umiał to pokazać. Książka ta
obrazowo pokazuje, że problemy nie znikają, tylko narastają, stając się nie
znośne, a te uczucia szukają upustu, pocieszania, zapomnienia chociaż na chwile
w alkoholu, narkotykach i nie tylko. A od tego nie daleka droga do utraty tego
co trzymało nas przy życiu, praca, rodzina, przyjaciele. Książka nie należy do
tych poprawiających nastrój, można powiedzieć, że jest smutna, ale skłania również
do przemyśleń nad własną osobą oraz refleksji jak np., Czy chcę tak skończyć, sam, odepchnięty przez rodzinę? Jak mogę
naprawić błędy? Jak obiektywnie mogę spojrzeć na własne życie ? Czy jest
jeszcze szansa ? Co będzie jak nie
uwolnię od depresji i uzależnienia? Nie mniej jednak, nie jest to opowieść tylko o uzależnieniu,
ale także o relacjach międzyludzkich, ich oddziaływaniu, a wreszcie szeroko
pojęte, a niedostrzegalne wpływy ludzi z najbliższego otoczenia. To
właśnie oni często są podporą, trzymającą człowieka w ryzach, pomimo że ich
także przytłaczają problemy, a ich starania są niedoceniane, przez uważanie
samego siebie „za pępek świata”. Myślę, że powieść ta może pokazać, że nie jesteśmy
sami z problem, bo każdy człowiek na świecie dźwiga swój.
Ooo, bardzo cieszę się, że tak pozytywnie wypowiadasz się o tej książce - właśnie niedawno kupiłam ją, ale nigdy wcześniej nie słyszałam o niej, dlatego miałam pewne obawy. Skutecznie je rozwiałaś! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Osobiście bardzo polubiłam tego autora, także polecam dodatkowo Pięć, osób które spotkamy w niebie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń