Któż z nas nie chciał by rozumieć
sensu ludzkiego istnienia, po co są radości, szczęście, miłość ale częściej od
nich smutki, cierpienia, zawiść, gniew, wrogość, wojny. Jednym zdaniem po co
się tak męczyć, gdy tak mało dobrego jest nam ofiarowywane ? Mitch Albom w powieści „Pięć osób, które spotkamy w niebie”, w sposób wzruszający opisuje
właśnie człowieka szukającego odpowiedzi: Po
co to wszystko i jaki jest tego sens ?
Eddie, jest weteranem wojennym, którego życie wypełnia
monotonna i żmudna praca mechanika w wesołym miasteczku, której jak ognia
chciał uniknąć. Ironią losu w osiemdziesiąte trzecie urodziny, ginie w
tragicznym wypadku, ratując małą dziewczynkę z spod spadających wagoników
kolejki. Jego życie dobiegło końca, lecz tam gdzie powinna się skończyć powieść,
tam ona ma swój początek. Eddie umiera, a jego dusza trafia do nieba gdzie ma
„umówione” spotkanie z tytułowymi
pięcioma osobami, które są bardzo blisko lub minimalnie, związane z jego
życiem. I tutaj właśnie pozna swoje odpowiedzi. Każda z tych osób jest
wskazówką do zrozumienia, pojednania się z samym sobą, a także zrobienia miejsca na przebaczenie ojcu i samemu sobie.
Powieść ta, za pomocą
retrospekcji nie tylko wzrusza, ale także skłania do głębszych przemyśleń. Człowiek na zakręcie odnalazłby, może nie tyle odpowiedzi na temat
własnego życia, lecz spojrzenie na nie z innej strony. To co teraz się dzieje,
nie jest bezpodstawne, lecz ma swój ukryty cel, który kiedyś zrozumiemy.
Nasze życie jest zależne od innych
istnień, które wpływają na nas w sposób większy lub mniejszy, gdyż wszyscy
jesteśmy ze sobą powiązani niewidzialną nicią, która się przetnie lub nie. Książka ta pozwala na obiektywne obserwacje życia,
oczyma bohatera, który zaznał spokoju, a jego głos jest lekcją dla każdego z nas.
Brzmi ciekawie, kiedyś może po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń